CHEAT DAY POZIOM LUX || Fotorelacja LIVECOOKING Hotel Blue Diamond Nowa Wieś 7.03.2015 CZĘŚĆ PIERWSZA!
Dzisiaj będzie duuużo zdjęć, na których widok z pewnością pocieknie Wam ślinka. Mimo tego, że nie będzie zbytnio dietetycznie i fitnessowo, to nie mogłam się z Wami nie podzielić fotorelacją ze wspaniałego eventu, jakim jest LIVECOOKING organizowany w hotelu Blue Diamond w Nowej Wsi koło Rzeszowa. W tym przedsięwzięciu miałam wielką przyjemność uczestniczyć już po raz trzeci i jeśli tylko będę miała okazję to skorzystam jeszcze nie raz.
LIVECOOKING. Jak sama nazwa wskazuje - gotowanie na żywo. Podczas jednego wieczora nie tylko masz okazję spróbować kilku niesamowitych dań, ale także zobaczyć i zaobserwować, w jaki sposób są one przygotowywane przez szefa kuchni restauracji Simple Hotelu Blue Diamond (tym razem nad smakiem dań czuwał pan Michał Kuduk oraz kucharze restauracji). Ale to nie wszystko. Do przygotowania potraw włączają się także… goście! Tutaj nic nie jest zabronione. Oczywiście te same dania można odwzorować w domu, ponieważ szef kuchni bez problemu podzieli się swoimi tajnikami oraz przepisami na te wszystkie wspaniałości. Wystarczy tylko zapytać, bez krępacji!
Kameralna impreza, menu - na pewno niekameralne. Mimo, że porcje typowe restauracyjne, nieduże, lecz ślicznie podane (dekoracją talerzy zajęli się goście, w tym ja!). Naprawdę, ja zdołałam się nieźle najeść.
Zanim na stole pojawiła się przystawka, poczęstowano nas zakąskami w postaci małż (?) oraz tatara z łososia oraz śliwek i oliwek w boczku. Feeria smaków w malutkich kieliszeczkach. Cieszy oko i podniebienie.
Tatar z łososia z cebulką i kaparami
Na przystawkę podano marynowanego w burakach łososia. Nie dość, iż łosoś jest chyba jedną z moich ulubionych ryb, to smak buraka w połączeniu z nim był niesamowity! Ryba była słodkawa, delikatna w smaku. Do tego buraczane kiełki, gąbczasty czarny biszkopt barwiony atramentem z mątwy i kawior z białek. Coś pysznego. Wszystko, co lubię.
Zaskoczona byłam również zupą. Mimo, że krem z zielonej sałaty jadłam mnóstwo razy (moja babcia jest mistrzynią tego dania!), to nigdy wcześniej nie próbowałam go w połączeniu z krewetką (definitywnie mój ulubiony owoc morza!) i chipsem z parmezanu. Pierwszy raz też piłam zupę z filiżanki ;). Niebo w gębie!
Ufff… tyle tych zdjęć, że na raz wszystkich ich nie ogarnę :D. W poniedziałek spodziewajcie się części 2 fotorelacji, mam nadzieję, że apetyt Wam wzrósł...
<3 Super wydarzenie, fajnie, że tam trafiłaś. zoffya.blogspot.com
OdpowiedzUsuńGodz. 0:23, a ja nieźle zgłodniałam przez te twoje zdjęcia! ;-;
OdpowiedzUsuńJejciu aż ślinka leci:* +cudowne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńZapraszam na bloga:
http://moda-i-uroda-fashion.blogspot.com/