Nie możesz sobie poradzić?
Odkąd w większym stopniu zaczęłam się interesować fitnessem i dzielić się tym z Wami (kiedy ten blog jeszcze nie istniał - na instagramie, asku, youtubie, facebooku) często zwracaliście się do mnie z pytaniem, jakim to cudem udaje mi się w tym zdrowym stylu życia wytrzymać nie złamując się. Wiele dziewczyn miało problem z tym, że na przykład ćwicząc i jedząc zdrowo potrafiły trwać na przykład tydzień czy dwa, po czym najzwyczajniej w świecie traciły zapał i wracały do starych nawyków. Więc w czym dokładnie tkwi problem?
Na początek powiem, że świetnie Was rozumiem. Sama zaliczyłam kilka nieudanych prób zapoczątkowania zdrowego lifestyle'u. Jednak kiedy w końcu udało mi się całkowicie się "przestawić" zaczęłam się zastanawiać, z czym tak na prawdę mogłam mieć problem. Sprawdźcie, może jeden z nich dotyczy właśnie Was?
1. Chcę być jak ona.
Jeśli zobaczysz w internecie zdjęcie cudownej, idealnie zbudowanej, pięknej sylwetki stawiasz sobie cel: muszę być jak ona. Zaczynasz się katować ćwiczeniami, które poleca, ale zupełnie nie widzisz efektów. Dlaczego? Te ćwiczenia działają dla niej, dla Ciebie wcale nie muszą, a na pewno nie w czasie, w którym myślałaś, że będziesz już ideałem. Zapewne Twoje guru ma za sobą miesiące, a nawet lata ciężkich treningów. A Ty? Ty nie zauważając wystarczająco szybko żadnych efektów, nie upodabniając się do niej zupełnie tracisz zapał myśląc, że jesteś beznadziejna i coś jest widocznie z Tobą nie tak. A to nieprawda. Po prostu postawiłaś sobie poprzeczkę zbyt wysoko. Nigdy nie będziesz wyglądała jak ktoś inny, ponieważ każdy człowiek ma inne ciało, inny wzrost, wagę, możliwości. Będąc nastolatką, która nie ma pojęcia o ćwiczeniach i diecie w miesiąc nie staniesz się megaumięśnioną żyletą z wyrzeźbionym brzuszkiem. Ale spokojnie, możesz nią być! Tylko nie teraz. Ale jeśli będziesz trwała w swoim postanowieniu, to kto wie, jak będziesz wyglądała za rok. Ale i tak będziesz sobą, a nie Anią Lewandowską, czy Mel B ;).
2. Nic mi nie wychodzi.
Ćwiczenia kojarzą Ci się z bólem i katorgą, dieta z bezsmakowym jedzeniem w postaci samej sałaty i niezjadliwej kaszy. I co? Tracisz energię i ochotę, zrażasz się. Po prostu trzeba się przekonać, że zdrowy styl życia ani nie jest nudny, ani trudny, ani nieprzyjemny. Oczywiście, nikt nie mówi, że nie będzie bolało, nie będzie zakwasów, a ciemny chleb smakiem bije na kolana kajzerkę. Skądże! Ale - wierzcie mi lub nie - do wszystkiego można się przekonać. Wystarczy jedynie się przełamać i spróbować. Na początku będzie trudno, ale wtedy wystarczy sobie pomyśleć: "Nie, teraz nie mogę się poddać. Jestem o krok dalej, nie mogę się cofnąć do punktu wyjścia".
"Ból jest paliwem"
"Opcja fit-laseczki włączona"
"Wymówki są dla tych słabych"
3. Będą się ze mnie śmiać.
Chyba żartujesz! Dlaczego ktoś miałby się śmiać z tego, że dbasz o siebie? Dlaczego masz się wstydzić chodzić na siłownię? Bo co? Bo nie masz odwagi? Bo nie masz idealnego ciała? No i co? Przecież w tej chwili właśnie do niego dążysz i nikt nie ma prawa w ogóle krzywo na Ciebie popatrzeć. Ludzie, którzy śmieją się, że ktoś wylewa siódme poty z płytką Chodakowskiej to zawsze zwykłe lenie, którym nie chce się za przeproszeniem ruszyć dupy z kanapy. Taki ktoś ma mieć coś w ogóle o Tobie mówić? No chyba raczej ;).
4. Wolę wydać pieniądze na coś innego…
Problem "braku hajsu" jest powszechnie znany wśród młodzieży, szczególnie chyba takiej gimnazjalnej, jak ja. Nie każdy może sobie na karnet na siłownię, czy markowe buty treningowe. Ale prawda jest taka, że nikt nie musi. Bieżnię może zastąpić chodnik w parku. I co? Jest całkowicie darmowy! Zdrowe jedzenie też wcale nie jest droższe od tego "zwykłego". To tylko takie gadanie. Więc zanim zrezygnujesz, bo portfel i tak masz pusty, a siłownia jest najłatwiejszą stosunkowo formą aktywności (bo jest, nie oszukujmy się, jest tam wszystko!), spróbuj przekonać się, że zdrowie jest za darmo. Wystarczy pokombinować i nieco się postarać. Natomiast możesz zrobić też tak jak ja: zamiast kupować nowe dżinsy w H&M'ie, pomyśl, czy nie przydałaby Ci się czasem mata treningowa? ;).
No, to tyle ode mnie. Teraz wystarczy się zastanowić, czy nie jesteś czasem w podobnej sytuacji jak powyższe. Pamiętaj, że nie możesz się poddać, bo brak Twojej motywacji nie bierze się bez powodu. Musisz spróbować go wyeliminować.
XOXO, Wasza Sylwia.
Naprawdę mądre słowa. Masz racje te lenie nie chcą się ruszyć, a śmieją się z innych i hejtują nienawidzę takiego zachowania.. -.-
OdpowiedzUsuńŚwietny post, całkowicie zgadzam się z osobą wyżej.
OdpowiedzUsuńŚliczny brzuszek Sylwia! :*
Super post kochana, można się z tobą jakoś skontaktować prywatnie ? W sensie przed e-maila czy coś :) Byłabym wdzięczna !! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje posty, zawsze mnie pocieszasz i motywujesz :*
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się Twój blog, przeczytałam wszystkie posty i muszę przyznać, że jest naprawdę świetny :)
OdpowiedzUsuńzapraszam: internetowekartki.blogspot.com
Sylwia! Uwielbiam twoje notki, są świetne! <3 Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
cukiereczekxoxo.blogspot.com